fbpx

Haribo smak radości?!

Tym artykułem chcę rozpocząć całą serię wpisów o niemieckich markach i firmach, które są rozpoznawalne na całym świecie. Od razu powiem, że nie namawiam do jedzenia żelek marki Haribo! Co więcej, sama ich również JUŻ nie jem, ponieważ mają w składzie żelatynę. Chcę nakreślić tylko historię marki i opisać ciekawostki na temat jej powstawania. Interesuję mnie tutaj firma sama w sobie, a niekoniecznie jej produkty. 🙂

HARIBO – Hans Riegel z Bonn

Zastanawiacie się skąd pochodzi dziś tak popularna i oryginalna nazwa producenta żelek? Haribo to złączenie pierwszych liter twórcy marki i miasta założenia, to po prostu skrót od HAns RIegel BOnn.

W 1920 roku cukiernik Hans Riegel z Bonn, jedynie z przysłowiowym workiem cukru (tak naprawdę jeszcze z piekarnikiem, blatem i krzesłem), założył firmę Haribo, którą dzisiaj zna cały świat. Hans Riegel urodził się w 1893 roku w okolicach Bonn (dokładnie w Friesdorf), wykształcił się na cukiernika i w wieku 27 lat otworzył swoją własną firmę, którą nazwał właśnie Haribo. To kolejny przykład wielkiej kariery i wielkiej firmy, która powstała z niczego.

Haribo to firma rodzinna. Pierwszym pracownikiem była żona Hansa – Gertruda – i to z nią Hans budował podwaliny dzisiejszego sukcesu. Razem rozwozili swoje produkty rowerami, zanim kupili pierwsze auto dostawcze. Gertruda przejęła również kontrolę nad firmą po śmierci męża w 1945 roku i przez rok zajmowała się przedsiębiorstwem. Później opieka nad rodzinnym interesem należała do dwóch synów Hansa i Paula.

Pochodzenie nazwy marki Haribo

Tańczące miśki

Dwa lata od powstania firmy, w 1922 roku, Hans wypuścił na rynek prototyp współczesnych niedźwiadków z cukru. Tanzbären, czyli tańczące misie były pierwszym kultowym produktem marki Haribo. Były to misie szczuplejsze (bo tańczyły, wiadomo :P) i nieco wyższe niż dzisiejsze znane nam “miśkowe” żelki.

Kolejnym topowym wytworem marki były wyroby z lukrecji zapoczątkowane w 1925 roku. Najbardziej popularny był lukrecjowy ślimak.

Lata 30. to przełom dla marki żelek Haribo. Znana już na terytorium Niemiec firma słodyczy zatrudniała 160 pracowników i zakończyła budowę fabryki w Bonn, w której do czasów wojny pracowało aż 400 osób.

Teddybären

Teddybär, czyli niedaleki krewny tańczącego miśka pojawił się na rynku cukierniczym w latach 30. Misiek
Teddybär powstał na cześć Teodora Roosevelta, który jako myśliwy najbardziej ukochał sobie niedźwiedzie.
Teddybär był nieco mniejszy niż tańczący misiek i okrąglejszy, w skrócie – podobny do mnie – mały i krągły. 🙂

Wraz z wprowadzeniem na rynek kolejnego “żelkowego” misia powstaje do dzisiaj rozpoznawalny slogan reklamowy “HARIBO macht Kinder froh“, polskie “Haribo smak radości”.

Smak radości czy smak wojny?

W czasach II wojny światowej firmę Hansa dopadł kryzys chociażby poprzez brak surowców. Z 400 pracowników przed wojną zostało jedynie 30 osób, dodatkowo w 1945 roku zmarł właściciel firmy. Po jego śmierci władzę nad przedsiębiorstwem przejęła jego żona Gertruda.

Synowie Hansa i jego żony – Paul i Hans – byli jeńcami wojennymi i wrócili do domu rok po zakończeniu działań wojennych. I to właśnie wtedy synowie przejęli opiekę nad Haribo i postawili firmę ojca z powrotem na nogi po czasach wojny i nieurodzaju.

Już pięć lat po wojnie firma znów królowała na rynku i w 1950 roku zatrudniała 1000 pracowników. Hans zajmował się marketingiem, a Paul był odpowiedzialny za produkcję. Paul jest także wynalazcą maszyny do zawijania ślimaków z lukrecji, a Hans jest autorem wielu reklam Haribo.

Kultowy produkt – Goldbären

Złoty Miś narodził się w 1960 roku i to jest ten niedźwiadek, którego wszyscy dzisiaj znamy z paczek żelek Haribo. Lata 60. to również czas wyemitowania reklam Haribo w telewizji (1962 r.).

Wówczas również do sloganu reklamowego “HARIBO macht Kinder froh” dołączyła końcówka „und Erwachsene ebenso“ . Po dziś dzień to hasło reklamowe jest motywem przewodnim wszystkim kampanii i sloganów promocyjnych marki.

W 1967 roku żelki Haribo w kształcie małego, słodkiego misia oficjalnie opatentowano jako znak firmowy marki.

Jedna z pierwszych reklam Haribo
Źródło: YouTube

Wraz z rozwojem marki zmieniała się również szata graficzna opakowań produktów. W 1989 roku pojawia się na opakowaniu żółty miś i opakowanie staje się nieco jaśniejsze – złote. Przez kolejne lata firma Haribo zaczyna produkować inne produkty i przejmować inne marki słodyczy – np. pianki Chamallows. Żelki przez lata są również doskonalone w smakach, dodawane są przeróżne formy, takie jak żelki kwaśne lub z sokiem owocowym w środku.

Zmiany w wyglądzie opakowań marki
Źródło: www.haribo.com

Złe misie

Produkcja pysznych żelek wiąże się z wieloma pytaniami o zabarwieniu moralnym. Firma Haribo nie jest wolna od kontrowersji i afer – chociażby w 2012 roku wypłynęła afera, że w brazylijskiej fabryce marki do pracy podobno zatrudniane były dzieci. Wzbudziło to ogólne oburzenie, że dzieci z tzw. trzeciego świata muszą pracować, by dzieci w Europie mogły zjeść słodkiego misia. Nie da się również ukryć, że żelki Haribo to produkt niezbyt zdrowy i niekoniecznie dobry dla organizmu. Chociaż w opinii publicznej może tak jest. Jeżeli ktoś jest zainteresowany produkcją żelek, opinią publiczną na ich temat i problemami strefy moralnej z tym związanymi to polecam poniższy film.

Film o Haribo – produkcja, kontrowersje
Źródło: YouTube

Jeden magazyn opisuje także problemy wewnętrzne firmy, które marka uznaje za oszczerstwa. Jak jest naprawdę? Tego nie wiem. Sprawa jest całkiem świeża, bo pochodzi ze stycznia tego roku, więc może jeszcze dojdzie do jakiegoś rozwiązania.

Czy polecam? Nie. Czy jadam? JUŻ nie. Interesuje mnie tylko strona marketingowa i historyczna. 🙂 Na mapie Niemiec i w historii miasta Bonn firma Haribo odgrywa bardzo ważną rolę. Nie oceniam. Każdy je to, na co ma ochotę.

ZAPISZ SIĘ NA MIGRACYJNY NEWSLETTER:

.

WIĘCEJ POSTÓW W TEJ KATEGORII:

2 KOMENTARZY

2 komentarze

  1. Ewelina

    Rozpoznawalne na świecie niemieckie marki kosmetyczne to Fenjal, Hormocenta, Merz Spezial, Guhl, Schoenenberger, Babor oraz sprzęt AGD marki Miele (nie do zdarcia) ?

    Odpowiedz
    • Migrantka

      Tak! Właśnie miałam pomysł na cały cykl takich artykułów, ale nie spotkało się to z dużym zainteresowaniem, dlatego zaprzestałam. Może warto do tego wrócić. 🙂

      Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

KUP MÓJ PORADNIK ⮧

O MNIE ⮧

Cześć! Jestem Martyna — autorka tego bloga i podcastu “Kroniki migrantki”. Z zawodu jestem socjolożką i dziennikarką, a z zamiłowania Migrantką. Jeżeli chcesz usłyszeć, że na emigracji wszystko jest piękne i kolorowe, to jesteś w złym miejscu. Swoim blogowaniem pokazuję życie w Niemczech bez ściemy. Więcej o mnie! –>

ZAPISZ SIĘ NA MÓJ NEWSLETTER ⮧

.

OBSERWUJ MNIE NA INSTAGRAMIE ⮧

OBSERWUJ MNIE NA FACEBOOKU ⮧