„No to jakie są Niemki? Faktycznie takie brzydkie?” – też słyszysz czasami takie zgryźliwe opinie o swoich niemieckich koleżankach? Na wstępie zaznaczę, że jest to wpis z moimi luźnymi przemyśleniami. Mieszkam w Berlinie i w pracy mam do czynienia z bardzo młodymi praktykantami oraz kobietami w wieku do około 40 lat. W Monachium miałam większy kontaktu ze starszymi kobietami i one były dla mnie nadzwyczaj miłe i sympatyczne. Jestem świadoma, że możesz mieć inne odczucia oraz że społeczności w zależności od landów mogą mieć inne przyzwyczajenia. Dlatego mojego artykułu NIE da się odnieść do ogółu kobiet w Niemczech!
Podkreślam: są to jedynie moje przemyślenia, własne doświadczenia i wnioski. Moje odczucia są zależne od tego, jakie osoby spotkałam na swojej drodze. Artykuł nie ma na celu nikogo obrazić ani zdenerwować. Wszystkie kobiety, nieważne czy w Niemczech, czy w Polsce są cudowne i można od nich czerpać inspiracje pełnymi garściami! ❤ |
SPIS TREŚCI
Brak makijażu w pracy
Dla moich niemieckich koleżanek makijaż to kwestia wyboru. To tak, jak czasami mamy ochotę włożyć sukienkę a innym razem spodnie. Dla mnie makijaż to często przymus, a przynajmniej lekki make-up. Czasami myślę, że przez kulturę i wychowanie jestem więźniem makijażu, bo bez niego czuję się nieswojo. U mnie wybór ogranicza się jedynie do lekkiego lub mocniejszego makijażu. Na co dzień lub do wyjścia do sklepu się nie maluję, ale do pracy lub na jakieś spotkanie nie wyjdę bez makijażu, chociażby lekkiego. Walczę z tym, ale nie dlatego, że muszę, ale chciałabym mieć w tym zakresie więcej swobody.
Mówi się, że Niemki nie dbają o siebie i swój wygląd, bo się nie malują. Ja często jestem jedyną osobą w naszym biurze, która jest umalowana, a podkreślę, że mój makijaż to zazwyczaj krem BB i tusz do rzęs. Nie uważam jednak, że jest w tym coś, co czyni mnie lepszą. Moje koleżanki z pracy, jeżeli mają ochotę, to przychodzą umalowane, a jak nie to przychodzą sauté i czują się super.
Dlaczego Niemki nie robią makijażu?
Myślę, że przyczyna tkwi w kulturowym wychowaniu dziewczynek. Polskim dziewczynkom od dzieciństwa wmawia się, że powinny być grzeczne i śliczne. Polki to przecież najpiękniejsze kobiety na świecie, to teraz trzeba sprostać tej presji. W Polsce kładzie się naprawdę spory nacisk na wygląd kobiet. Na polskich ulicach widać kobiety z dorysowanymi brwiami, wypełnionymi ustami i z każdym włoskiem ułożonym w odpowiedniej linii. Szczerze? Nie oceniam tego, bo to indywidualna sprawa każdej kobiety, ale przeraża mnie zjawisko masowego „ulepszania się”.
Słyszę od dziewczyn, że każdego dnia rano poświęcają około godziny, żeby przygotować się do wyjścia z domu, a na rodzinnej wsi wszystkie napotkane kobiety mają sztuczne rzęsy. Myślę sobie wtedy: czy to jest w porządku, że mężczyźni wstają z łóżka, myją twarz i zęby, trochę się poczeszą i wychodzą. Tak jak powiedziałam, ja również się maluję i korzystam z dobrodziejstw makijażu, ale zajmuje mi to rano maksymalnie do 10 minut. A i tak uważam, że to dużo!
Swoboda w sposobie ubierania się
Makijaż mamy już za sobą, to teraz ubrania! W Berlinie, w zależności od dzielnicy, króluje podejście: Francja-elegancja, im dziwniej, tym lepiej lub ubierz cokolwiek. U mnie w pracy każdy ubiera się, jak chce i nikogo nie dziwią wymyślne kolory czy stroje. Niektóre dziewczyny ubierają krótkie spódniczki, a inne przychodzą w dresie i to też jest ok.
To samo tyczy się noszenia staników. Na niemieckich ulicach czy u mnie w pracy widzę dziewczyny, które nie noszą biustonosza i nic sobie z tego nie robią. Niektóre mają staniki sportowe, bo dojeżdżają do pracy rowerem i jest im tak wygodniej. Nikt nie robi wielkiego przestępstwa z prześwitujących sutków.
Zdaje sobie sprawę z tego, że jest to specyfika mojego zawodu. W niektórych branżach dress code w pracy jest bardzo ważny.
Z reguły nie ma presji modnego ubioru, ale też nie ma presji schludnego wyglądu. Często widzę, że ludzie przychodzą w niewyprasowanych rzeczach czy z dziurami. Właśnie: mi to totalnie nie przeszkadza, ale to zauważam! Zostałam tak wychowana, że zwracam się na to uwagę. U mnie w domu nie można było iść na wieś w pogniecionej bluzce czy w dziurze na rękawie!
Obecnie sama nie prasuję swoich rzeczy, bo tego nienawidzę, ale też staram się nie kupować ubrań, które się gniotą. Mój brat, gdy był na stażu na uniwersytecie w Berlinie, nazwał ten swobodny, lekko wczorajszy look berlińską modą.
To samo dotyczy spotkań i imprez firmowych. Gdy na firmowe spotkanie bożonarodzeniowe przyszłam ubrana na galowo — włożyłam sukienkę, to byłam jedyną taką osobą. Inni przyszli w ubraniach, w których siedzieli w biurze, tak po prostu. A ja szalona pojechałam do domu, żeby się przebrać i umalować.
Kobiety są niezależne i pewne siebie
Jak ktoś mnie pyta, jakie są Niemki, zawsze w pierwszej kolejności mówię, że pewne siebie! Polki mają kulturowo wpojone, że powinny być grzeczne i łagodne. Dlatego, jak przychodzi co do czego, to nie potrafimy głośno powiedzieć swojego zdania. Wiem, bo sama mam z tym ogromny problem i uczę się pewności siebie od moich niemieckich koleżanek.
Podkreślam: są to jedynie moje przemyślenia, własne doświadczenia i wnioski. Moje odczucia są zależne od tego, jakie osoby spotkałam na swojej drodze. Artykuł nie ma na celu nikogo obrazić ani zdenerwować. Wszystkie kobiety, nieważne czy w Niemczech, czy w Polsce są cudowne i można od nich czerpać inspiracje pełnymi garściami! ❤ |
Niemki wchodzą z buta w każde drzwi. Staram się tego od nich uczyć. Każda z nich jest inna, ma inne wartości, ale w żaden sposób nie czują się gorsze. W pracy walczą o swoje, pokazują, że wiedzą czego chcą i raczej nie są uległe. Znają swoją wartość i nie dają sobie wejść na głowę.
Moje koleżanki się akceptują i wierzą w swoją moc sprawczą. Dodatkowo są szalenie dumne ze swoich sukcesów i głośno o tym mówią. Bardzo rzadko słyszę w biurze narzekanie na swój wygląd i nadmiar kilogramów.
Jednak zaznaczę, że to nie jest tak, że Niemki nie mają swoich kompleksów, bo oczywiście, że mają i to mnóstwo. Jak każdy z nas.
Ciałopozytywność w Niemczech
Pewność siebie Niemek wiąże się również z ciałopozytywnością, o której już pisałam w artykule o moich ulubionych kąpieliskach w Berlinie. Ciało to normalna sprawa i nie ma czego się wstydzić. Tematy dotyczące ludzkiego ciała to dla Niemek normalka i nie czują w związku z tym skrępowania. Rozmawiają otwarcie o seksualności i cielesności, bo przecież każdy ma ciało i nie jest to temat tabu.
Na basenach bez krępacji przebierają się przy sobie i swobodnie rozmawiają. Nie ma tutaj takiego nacisku na idealną sylwetkę. Oczywiście jest wiele Niemek, które dba o figurę i uprawia sport, ale mam wrażenie, że w Niemczech toleruje się każdą odmianę cielesności. Ciało to coś normalnego i ludzkiego, dlatego podchodzi się do tego na luzie. Ja ciągle uczę się tego podejścia od moich niemieckich koleżanek, idzie mi już bardzo dobrze i mam nadzieję, że kiedyś się tym w 100% zarażę.
Podkreślam, że ja mam w pracy dziewczyny w mniej więcej moim wieku (średnia wieku to około 35 lat). Domyślam się, że ze starszymi osobami może być nieco inaczej.
Komplementowanie po niemiecku
Dla moich niemieckich koleżanek to normalne, że mówią sobie coś miłego, przy jednoczesnym niezwracaniu uwagi na wygląd. Nie wiem, jak to wytłumaczyć. Czasami nawet na ulicy potrafi zaczepić Cię obca osoba i powiedzieć, że masz na sobie coś extra albo przynajmniej się do Ciebie serdecznie uśmiechnie.
Niemcy mają wyuczone miłe formułki i small talk. To może irytować i dziwić osoby z innych kultur, mnie również czasami wkurza taka wyuczona sztuczność. Jednak myślę, że takie podejście ułatwia życie społeczne. Pomimo że ubiór w Niemczech, a zwłaszcza w Berlinie, to szansa na pokazanie swojej kreatywności i każdy nosi, co chce i jak chce, to komplementy są zawsze w cenie. Mam wrażenie, że jest to taka mała sprzeczność i nie umiem tego do końca opisać. Z jednej strony nie przykłada się uwagi do wyglądu, ale z drugiej chętnie się go komplementuje, jeżeli faktycznie coś się wyróżnia.
Jakie są Niemki Twoim zdaniem i czego Ty uczysz się od nich na co dzień?
Napisz mi w komentarzu, jak Ty odbierasz Niemki i ich cechy. Myślisz tak jak ja czy zupełnie inaczej? Pamiętaj, że wymieniłam rzeczy, których ja uczę się od moich niemieckich koleżanek, ale może Ty uczysz się zupełnie czegoś innego. Każdy człowiek jest inny, każda kobieta jest inna, dlatego nasze doświadczenia z drugim człowiekiem mogą być różne. Zawsze staram się od każdej osoby czegoś nauczyć, bo myślę, że każdy człowiek jest nas w stanie do czegoś zainspirować.
Tytułowa ilustracja jest autorstwa Anny Tucholskiej.
Właśnie trafiłam na Twojego bloga przez przypadek. Coś w tym jest, że im więcej kobiety mają pewności siebie, tym mniej czują potrzebę dostosowywania swojej urody do obecnych kanonów. Ja to zauważyłam w Danii, gdzie mieszkałam 6 lat w wieku 19-25, więc bardzo mnie ta kultura ukształtowała jako młodą kobietę. Tam, w Skandynawii, kobiety mają jeszcze więcej wolności i pewności siebie niż kobiety gdziekowiek na świecie, nawet w Niemczech (chociaż to blisko kulturowe kraje, oba protestanckie). I bardzo mi się to podoba, z miseczką B też od dawna chodzę bez biustonosza oraz również bez makijażu. I jest okej, nikt się na mnie dziwnie nie patrzy, a chłopak mówi, że wyglądam normalnie i nie ma żadnego problemu. I jeszcze ten odwrotny szok kulturowy, gdzie jak poszłam z mamą w Krakowie kiedyś na basen, to dziwiła się, że biorę prysznic nago (a nie w kostiumie kąpielowym) oraz przebieram się bez problemu przy innych (a nie w osobnej kabinie). Chwilowo mieszkam w Szwajcarii, ale ciągnie mnie do Berlina… Zobaczymy, co z tego wyniknie 🙂
Oj taaaaak! Ja właśnie zazdroszczę dziewczyną z mniejszymi biustami, bo mogą sobie swobodnie chodzić bez stanika i kompletnie nie rozumiem chęci posiadania mega piersi! O nagości na basenach pisałam we wpisie o ulubionych kąpieliskach w Berlinie i o ciałopozytywności po niemiecku. Te różnice widać jak na dłoni! 🙂 Zapraszam do Berlina!!! Chociaż Szwajcaria jest piękna… 😉
Nie rozumiem jakJa nie rozumiem dlaczego osoby, które żyją za granicą piszą jakieś bzdury o Polsce, Polakach i Polkach… Odbieram tekst jako krytykę! To, że ty i niektórzy nie lubią siebie i nie wyjdą odpicowane jak na dyskotekę do remizy z domu to nie znaczy, że wszystkie Polki takie są… Powiem Ci, że na spotkanie biznesowe czy na czyjś pogrzeb wypada się odpowiednio ubrać, żeby w ten sposób wyrazić szacunek. Nie wiem co jest fajnego w tym aby na pogrzeb przyjść w podartym T-shircie? Proponuję jeszcze zamówić pizzę…
Nie wiem na jakie baseny i gdzie chodziłaś, ale chyba z 90 % osób bierze prysznic jednak nago! Co złego w tym, że ktoś bierze prysznic w kostiumie? Rozumiem, że w Niemczech np. nie ma drzwi do kabin kibla tylko sedesy poustawiane są obok siebie skoro są tacy wyzwoleni???
Kochana ty chyba zatrzymałaś się w latach 90 i nie nadążasz za tym, że świat się zmienia 😉
Hej Kochana, w latach 90. ta ja się urodziłam, dokładnie w roku 1991. 🙂 Nie mówię, że branie prysznica w kostiumie jest złe, tylko że JA wolę to niemieckie podejście do ciała. 🙂 Uważam, że kultura wstydu, w której się wychowałam, jest przyczyną wielu kompleksów i niepewności. I nie popadajmy w skrajności: albo na co dzień wystrojeni jak na zdjęcia do magazynu, albo „na pogrzeb przyjść w podartym T-shircie” – nie ma nic pomiędzy? 😉 Pozdrawiam!
Bardzo dziwny artykuł, akurat kto jak kto, ale Niemki zupełnie nie potrafią ani się ubrać, ani pomalować. Niedbalstwo w stroju to nic innego niż lenistwo i nie bardzo rozumiem dlaczego usiłujesz przedstawić je jako dowód na to, że Niemki są wyzwolone. Nie wiem czy wiesz, ale społeczeństwo niemieckie wcale nie jest tak przyjazne dla kobiet, jak ci się wydaje. A niemieckie bezguście to fakt i chodzenie na pogrzeb w wytartych dzinsach i brudnych butach (widziałam) to po prostu brak kultury i obycia, nie mówiąc już o kompletnej niewiedzy na czym polega elegancja. Dlaczego nie napiszesz o tym, jak niemieckie „piękności” wyśmiewają się z dobrze ubranych i pomalowanych Polek?
ja napisałam o tym, czego ja się uczę od nich. A dla mnie widocznie są to istotne rzeczy, Ty możesz wyciągać z tych relacji coś zupełnie innego. 🙂
Zgadzam się z tym co napisałaś. Jednak widzę, że Niemki zatracają swoją kobiecość. Są bardzo męskie, dla mnie nawet przesadnie. W Polsce, w lato wiele dziewczyn i kobiet ubiera się w sukienki i wydaje mi się to takie naturalne. W Niemczech spódnica, czy sukienka to rzadki widok.
Kolejna sprawa: „włosy” Niemki starsze, zwykle mają krótkie włosy. Wiadomo, że jest to wygodne, ale czemu wszystkie je ścinają, a jak długie i w warkoczu to wiadomo, że nie jest to Niemka;)
Może warto znaleźć na to jakiś złoty środek. Nie zatracać swojego naturalnego piękna, czuć się pewną siebie wyzwoloną kobietą, podkreślać swoje atuty strojem i makijażem jeśli mamy na to ochotę.
Warto czerpać dobre cechy z innych kultur, ale my Słowianki nie mamy się czego wstydzić:)
Kobiety powinny się razem wspierać i trzymać.
Pozdrawiam:)
Zgadzam się z każdym słowem!
Bardzo rzadko się maluję i w Polsce często czułam się z tym nieswojo, a że z zawodu jestem kosmetyczką to presja na makijaż była jeszcze większa. W Niemczech wystarczy że wyglądam na 'zadbaną’. 😉
Co do ubioru…
Wraz z chłopakiem byliśmy na pogrzebie mamy naszego około 60 letniego znajomego, obydwoje na czarno. Pozostali? Większość w jeansach i zwykłej bluzce, ewentualnie koszuli. To dopiero było dziwne uczucie…
Dokładnie! Jesteśmy nauczeni takiego odpowiedniego ubioru do sytuacji, tutaj w ogóle tego nie widać. xD Ja się maluję, ale lubię taki lekki makijaż, na zasadzie krem BB i tusz do rzęs i jestem gotowa. 😛 Powiem szczerze, że jak jadę teraz po tych 8 latach w Niemczech do Polski, to widzę różnicę. Na ulicach jest więcej takich „zrobionych” kobiet, a wręcz „przerysowanych”. Nie mówię, że w Niemczech czy innych krajach tego nie ma, ale u nas przykłada się do wyglądu (szczególnie kobiet) bardzo dużą wagę i to widać, bo potem co druga osoba ma sztuczne rzęsy.
Zastanawiam się właśnie, czy Niemki są pewniejsze siebie. Z pewnością żyją w kulturze, gdzie dozwolona jest pewna bezpośredniość, nawet czasem nieprzyjemna. W moim odczuciu (żyję na zachodzie Niemiec) są też bardziej stonowane, spokojne, takie bardziej wyciszone w swoich reakcjach emocjonalnych w porównaniu do nas. Zdystansowane. Co do makijażu i ubioru – tak, oczywiście nie przywiązują do tego takiej wagi, jak Polki, w tym są raczej podobne do kobiet z Irlandii, Anglii czy Holandii. Jest to rzeczywiście ogromna różnica kulturowa.
Tak, myślę, że są wychowywane w kulturze, która daje im „przyzwolenie” na bycie pewną siebie. W Polsce wychowuje się dziewczynki na „grzeczne”. Mam trzech braci i wychowałam się na wsi i teraz z perspektywy czasu widzę te różnice w wychowaniu… ?♀️ Makijaż i takie „upiększanie” ciała jest w Polsce bardzo popularne… A szkoda, bo jesteśmy naturalnie bardzo ładne. ?
Jakoś wydaje mi się że odrobinę idealizujesz Niemki.
To że się rzadko malują , znaczy tylko że się rzadko malują, ani to wspaniałe i cudowne ,ani okropne i zle.Po prostu – tak mają że rzadziej się malują .
To jest TYLKO punkt widzenia- we Włoszech pewnie mogłabyś napisac- jakie te Włoszki zadbane, Polki przy nich to szare myszki ,itd ?
Nie ma co porównywać, na korzyść albo niekorzyść – akurat w Niemczech jest tak, gdzie indziej jest inaczej i tyle.
Masz rację – po prostu tak jest i tyle. Co nie zmienia faktu, że mi się to bardziej podoba i dla mnie osobiście jest to fajniejsze podejście niż duża presja wyglądu zewnętrznego. 🙂 Ktoś może mieć wręcz na odwrót i oceniać to wręcz negatywnie. 🙂 W Niemczech jest tak i tyle, racja nie ma co porównywać, ale to podoba mi się po prostu bardziej. 🙂
Mieszkam tu 10lat i szczerze nienawidzę Niemiec coraz bardziej.Z każdym dniem utwierdzalam się,że czas na powrót,ale wiele spraw nas tu trzyma.Niestety doszłam do punktu,w którym nie jestem w stanie dłużej tutaj żyć i po dlugich rozmowach z Mężem, postanowiliśmy wrócić do Polski.Od dziś oddycham z ulgą.
Masa rzeczy zlożyla sie na naszą decyzję.
Do tematu,nie spotkalam się z miłą niemką,a jeśli była miła to widać było fałsz.
Ubieram się raczej normalnie,ale zawsze elegancko,uwielbiam plaszcze,spódnice,sukienki na co dzień,nie tylko od święta.
Przyklady:zaprowadzam dziecko do przedszkola.U mnie makijaż to standard,zawsze fajne ubranie,co każdrazowo doprowadzało do nienawistnych spojrzeń pań, poubieranych zimą w skarpety i klapki ogrodowe.
Pobyt w szpitalu z dzieckiem-jasne,szpital to szpital,nikt nie stoi przed lustrem w szpitalnej lazience.Niestety na korytarzu mozna spotkać niechlujne,brudne,otyłe,zanidbane matki(nie mam nic do otylosci,każdy jest jaki jest,ale w Niemczech panuje dziwny trend,że prawidziwa mutter to taka rozczochrana,nieumyta,w rozwleczonych ciuchach i koniecznie otyła kobieta)
Spotkałam się z nieprzychylnymi komentarzami na swoj temat,że co ze mnie za matka skoro mam czas na prysznic,umycie zebów i ubranie się w dzinsy i bluzke,zamiast rozwleczone podkoszulki i koszmarnych, wytartych legginsów.
Mam masę przykladow złego traktowania,dyskryminacji,rasistowskich zachowań itp.
Cześć! Najważniejsze, że skoro było Ci tutaj źle, to postanowiłaś się wyprowadzić. Najważniejsze być tam, gdzie się dobrze czujemy. 🙂 Ja mieszkam 9 lat i jestem zadowolona i mam zupełnie inne doświadczenia.
Nie dziwie się Niemkom ze Cię nie lubią skoro tak je krytycznie obczajasz która brzydsza. Coś takiego się czuje i widzi to taksowanie wzrokiem i poczucie lepszości. Racja lepiej wrocic jak tak. Biedne Polki mając takie kolezanki. Jak tu mamy być pewne siebie? I ubrać sobie co nam się podoba bo jakas paniusia nas otaksuje krytycznym wzrokiem 😀
Odczep się od Niemek i innych kobiet taka rada na przyszłość. Ładne kobiety tez są lubiane jak nie taksują każdej czy jest rywalka a czy pasztet. Nie oceniaj. A sama nie będziesz oceniana.
Wyjątkowo prymitywny komentarz, każdy kto miał lub ma kontakt z Niemcami, a w tym wypadku z Niemkami bardzo szybko ma okazję się przekonać, jakie to one są miłe. Nie mówiąc już o skrajnie rasistowskim traktowaniu Polaków. I tylko niedouczone i niewychowane idiotki mogą wypisywać podobne komentarze. Ogarnij się człowieku bo nigdy w życiu nie byłaś w Niemczech. Nie wypowiadaj się na tematy, o których nie masz zielonego pojęcia
Wyjątkowo prymitywny komentarz, każdy kto miał lub ma kontakt z Niemcami, a w tym wypadku z Niemkami bardzo szybko ma okazję się przekonać, jakie to one są miłe. Nie mówiąc już o skrajnie rasistowskim traktowaniu Polaków. I tylko niedouczone i niewychowane idiotki mogą wypisywać podobne komentarze. Ogarnij się człowieku bo nigdy w życiu nie byłaś w Niemczech. Nie wypowiadaj się na tematy, o których nie masz zielonego pojęcia
Mieszkam w Niemczech od matury, czyli już ponad 20 lat. Jeżdżę do Polski co parę tygodni odwiedzić rodziców. Też widzę różnicę na ulicach, że w Polsce więcej kobiet „poprawia urodę”, chodzi na obcasach, nie jeździ rowerem i uważa mnie za egzotyczną, bo wyrzuciłam sprzęt do makijażu jakieś 3 lata temu jak przypadkiem zauważyłam, że od przeprowadzki 5 lat wcześniej go ani razu nie użyłam. W Niemczech nikt się temu nie dziwi i jeśli komentuje, to tylko, że fajnie, bo trochę więcej miejsca w szafce w łazience.
tzn. ta ciałopozytywność nie może też przyjmować postaci bezkrytycznego akceptowania każdej sylwetki, bo to jest wręcz szkodliwe. Jeśli ktoś jest otyły i to wypiera, to prędzej czy później serce i tak da o sobie znać. Znalazłem taki artykuł w Newsweeku sprzed dobrych kilku lat
https://www.newsweek.pl/swiat/mlode-niemki-sa-coraz-grubsze-polki-trzymaja-linie/bmdgtxf
Akceptowanie siebie i swojego ciała nie wyklucza, według mnie, dbania o siebie. Jak ktoś kocha swoje ciało i siebie, to tym bardziej chce o nie dbać. Tak jest przynajmniej w moim przypadku. 🙂 Artykuł jest z 2011, lepiej w takich przypadkach opierać się na badaniach, bo niektóre artykuły to po prostu opinie redaktorów, a nie żadne rzetelne reportaże, niestety. A to, co nam się wydaje, a jak faktycznie jest, to dwie różne sprawy. 🙂 Niestety, w całej Europie otyłość, zwłaszcza wśród dzieci, to obecnie bardzo duży temat. Tutaj statystyki WHO z 2022 roku, gdzie można zobać, że Niemcy są trochę niżej niż Polska w rankingach otyłości w Europie: https://iris.who.int/bitstream/handle/10665/353747/9789289057738-eng.pdf. Ale akceptacja ciała, to nie tylko waga, nie można o tym zapominać. 🙂