fbpx
Patrzymy na świat przez biało-czerwone okulary!

Patrzymy na świat przez biało-czerwone okulary!

Ludzie rodzą się w okularach – kiedyś, dzisiaj i pojutrze. Każde niemowlę, które przychodzi na świat ma dwie nogi, dwie ręce, dwoje oczu, jedne usta i nos. Nos każdego bobasa wieńczą okulary przeciwsłoneczne z niebieskim kolorem soczewek. Okulary to zwykła część ludzkiego ciała, więc dla nikogo nie są dziwne – wszyscy je mają, każdy taki sam kolor. Jest to typowy element twarzy, identyczny jak brwi czy usta. Wyobraziliście już sobie ten świat? 

Świat, który widzisz jest niebieski    

Świat, który widzi Twój sąsiad, Twoja mama, tata i brat jest również niebieski. Wszyscy macie okulary z takim samym kolorem soczewki. A teraz przyjrzyj się swoim okularom – są niebieskie. To co sprawia, że szkła są w takich, a nie innych barwach, to wartości, postawy, idee i przekonania, których nabyła Polska w czasie swojego istnienia. Ogień bitew, krew poległych w wojnach, ideały, kultura zabarwiły je na niebiesko. To co działo się wieki temu, to co dzieje się dzisiaj i to co przyniesie przyszłość ciągle barwi naszą rzeczywistość. Te okulary to po prostu “polskość”, przez którą codziennie oglądamy otaczający nas świat.    

Jednak tysiące kilometrów stąd…  

…w Japonii, rodzą się dzieci, które mają dwie nogi, dwie ręce, dwoje oczu, jedne usta i nos. A nos każdego bobasa wieńczą okulary przeciwsłoneczne z żółtym kolorem soczewek. Nikogo to nie dziwi, ponieważ wszyscy dokoła również urodzili się w żółtych okularach. Każda osoba je ma, są od zawsze częścią ludzkiego ciała. Wszystko co Japończyk widzi jest zabarwione na żółto, a wszystko czego doświadcza filtrowane jest przez kolor żółty. A kolor ten to nic innego jak kultura, doświadczenie, obyczajowość i wychowanie. To co działo się wieki temu, to co dzieje się dzisiaj i to co przyniesie przyszłość ciągle barwi japońską rzeczywistość.  

Sprytny podróżnik będzie wiedział, co kupić przed wycieczką.     

Jeżeli ktoś z nas będzie chciał podróżować do Japonii z pewnością kupi sobie japońskie okulary przeciwsłoneczne, aby jak najlepiej poznać ten kraj. Przyjeżdżając do Japonii założy żółte okulary i będzie oglądał ten kraj tak samo jak widzą go Japończycy. Turysta przez miesiąc uczy się Japonii i obserwuje ją przez żółte okulary, pozna jej wartości, kulturę i wierzenia. A po powrocie do kraju powie, że jest ekspertem od spraw japońskich, powie, że poznał kulturę Japonii i wszystko już wie na temat tego kraju.  

Podróżnik twierdzi, że kultura Japonii jest zielona.  

Dlaczego? Jak to? Przecież od zawsze wiadomo, że Japonia jest żółta. Turysta kupił japońskie okulary przeciwsłoneczne, by oglądać ten kraj z perspektywy tubylcy. Jadnak podróżnik zapomniał o jednej bardzo ważnej sprawie, zapomniał zdjąć swoich okularów, nie usunął filtra “polskości”. Wszystkiego czego się nauczył i czego doświadczył w Japonii pomimo, że założył żółte okulary, zinterpretował przez pryzmat swojej kultury. Nie widział świata na żółto, lecz na zielono, ponieważ japoński żółty zmieszał mu się z polskim niebieskim.     

Morał tej historii jest taki…  

…że, aby poznać inną kulturę należy pozbyć się swoich przekonań i postaw oraz otworzyć się na nowe. Tylko, że jest to niemożliwe! Nie da się odciąć od tego co mamy wpojone, tego czego nabyliśmy w procesie dorastania w Polsce, w Ameryce czy w każdym innym zakątku świata. Zawsze będziemy odbierać świat przez pryzmat tego co już wiemy i tego gdzie się urodziliśmy. Jeżeli chcemy zrozumieć inne kultury to starajmy się ich nie oceniać. Żeby je zrozumieć trzeba rozjaśnić kolor niebieski naszych okularów, wówczas żółta kultura Japonii będzie mogła się przedrzeć przez nasze szkła. Im więcej będziemy wiedzieć i im bardziej będziemy świadomi, dlaczego jesteśmy Polakami i co mówi o naszej polskości, tym lepiej będziemy sterowali naszym niebieskim filtrem i wyraźniej widzieli oryginalne odcienie żółtego.

Nasze okulary są biało-czerwone.  

Widzimy świat z perspektywy Polaka i Europejczyka, kobiety albo mężczyzny, bogatego lub biednego. To co widzimy przesiewamy przez sito naszych doświadczeń, oceniamy i przetwarzamy w naszym systemie. Nie da się tego wyzbyć, i nawet głupotą jest wyrzekać się tego! Kraj, w którym się rodzimy, rodzina, w której dorastamy stanowią o naszej całości. I to czy się zgadzamy z kulturą, w której przyszło nam się narodzić czy kategorycznie odcinamy się od niej – to stanowi o nas, jako o ludziach. To właśnie dzięki temu tworzą się nasze opinie na różne tematy – to, że z czymś się zgadzamy i to od czego chcemy uciec. Dzięki temu, że w danym środowisku żyliśmy już wiemy czego chcemy, a czego wolimy unikać.    

I tak samo oceniamy innych – wrzucając ich do lejka własnych doświadczeń.  

Niestety właśnie przez to czasami tych innych nie rozumiemy. Ja też wielu kultur nie rozumiem. Nie wiem dlaczego w jednej kulturze kobiety nie mogą prowadzić samochodu, a w innej nie można swobodnie wydmuchać sobie  nosa. I pewnie nigdy tego nie zrozumiem. A może sztuką jest AKCEPTACJA pomimo braku zrozumienia?  


Patriotyzm na obczyźnie: czy na emigracji można być patriotką?

Patriotyzm na obczyźnie: czy na emigracji można być patriotką?

Czy na emigracji można być patriotką lub patriotą? Mieszkamy za granicą, wybraliśmy taki pomysł na życie i tyle. Ale czy to znaczy, że już nie kochamy naszej ojczyzny? Czy to znaczy, że nie możemy być patriotami? Czy to znaczy, że nie mamy prawa wypowiadać się w polskich sprawach? Oczywiście, że nie!!! Nie!!! Życie za granicą oznacza jedynie, że chcemy mieszkać poza terenami Polski, z różnych przyczyn. Jednak naszą ojczyznę mamy zawsze w sercu, bo na jej kulturze wyrośliśmy i jej tradycja będzie nam towarzyszysz do końca życia. Nigdy nie zapomnimy o naszych korzeniach i sprawy polskie będą dla nas zawsze ważne i mamy do tego prawo!

Czym dla mnie jest patriotyzm? Czy na emigracji można być patriotką/patriotą?

Czy patriotyzm to bieganie w koszulkach z symbolami Polski Walczącej i okrzyki “Polska dla Polaków”? Moim zdaniem – nie! Patriotyzm to dbanie o dobre imię Polski i reprezentowanie jej na świecie. To, że ktoś ubierze biało-czerwoną koszulkę z wielkim napisem “Polska” i będzie dumnie kroczył ulicami Niemiec i wykrzykiwał patetyczne frazesy nie oznacza, że jest patriotą. A wręcz odwrotnie…

Żyjemy w czasach pokoju, kiedy nasza ojczyzna nie jest pogrążona w wojnie. Możemy swobodnie podróżować, a dostęp do informacji jest na prawdę powszechny. Uff… mamy wielkie szczęście. Jednak mam wrażenie, że przez to niektórym zamazał się obraz miłości do ojczyzny i szeroko rozumianego patriotyzmu. Ludzie nie mają gdzie się wykazać. Mężczyźni nie idą na wojnę, gdzie broniąc polskiej ziemi mogliby udowodnić swoją miłość do ojczyzny i Rodaków. Kobiety nie muszą potajemnie przemycać swoim dzieciom polskości.

Czasy się zmieniły, więc trzeba zmienić też metody dbania o “polskość” i znaleźć sposób na okazywanie uczuć ojczyźnie. Niektórzy nie potrafią wyrazić tego inaczej i nie wiedzą co z tym zrobić. Jesteś dumny z polskiej historii? Doceniasz zmagania Polaków podczas wojny? Super! Ja również. Ale to nie znaczy, że musisz, przystrojony w Kotwice PW niczym choinka, paradować po ulicach nieważne czy Niemiec czy Polski.   



Forma patriotyzmu ewoluowała

Dzisiaj, w czasach zacierania się granic europejskich państw, ciężko pokazać swoje korzenie i miłość do kraju dzieciństwa. Polacy emigrują, podróżują, niekiedy sytuacja życiowa rzuca nas we wszystkie zakątki świata. Niestety, tak jest i będzie, ale powinniśmy się cieszyć, że mamy możliwość życia, gdzie indziej niż tylko w kraju, w którym z jakiś względów żyć nie chcemy. I to właśnie my, emigranci, mamy okazję do szerzenia w świecie obrazu Polski jako fajnego miejsca, który “produkuje” sympatycznych ludzi. Swoją postawą, nastawieniem do życia dajemy najlepsze świadectwo Polsce, Polakom i naszej kulturze. To ludzie mogą pokazywać piękne miejsca Polski, przyrodę naszych krajobrazów i urok tradycji.

Tylko my mamy szanse zmienić rozchodzące się po Niemczech stereotypy o Polsce i Polakach. Pokazujmy w codziennym życiu, że nie jesteśmy fanatycznymi katolikami, nałogowymi pijakami i złodziejami wszystkiego, bo przecież nie jesteśmy!

Polska dla Polaków? Serio?!  

Serce mi się kroi jak widzę na ulicach Berlina Polaków, którzy są pijani i wrzeszczą coś o swojej polskiej potędze. Serio? Taki jesteś potężny Polak, że musisz pić na umór i spać pod berlińskim mostem?! Kompletnie tego nie rozumiem. Dlaczego w Polsce słychać głosy “Polska dla Polaków”? Nie chcemy uchodźców, jesteśmy rasistami, nie lubimy “ciapaków”, a jednocześnie mieszkamy w Niemczech i domagamy się swoich praw. Czy tylko ja widzę tutaj paradoks? W Niemczech chcemy mieć wszędzie obsługę w języku polskim. Mamy roszczeniową postawę względem Niemców, ale swój kraj chcemy trzymać tylko i wyłącznie dla siebie. Pytanie – po co? Naprawdę – opamiętajmy się.

Boję się naszych fanatyków polskości i naszego “polskiego katolicyzmu”. Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że tutaj, w Niemczech, jest olbrzymi odsetek takich osób. Pokazują to wątki poruszane na forach polonijnych oraz zachowanie Polaków “na mieście”. Dodatkowo, gdy obserwuje sytuację w naszym kraju to mam wrażenie, że nie żyją tam ludzie o jednej narodowości. Polacy kłócą się o wszystko, Polska to dwa obozy! Wszystko przybiera rangę narodowego sporu – od kwestii obchodów Niepodległości, poprzez prawa kobiet, aż do radzenia sobie w sytuacji kryzysowej.

Czy na emigracji można być patriotką?

Jest wiele sposobów, aby pokazać naszą miłość do ojczyzny. Nie trzeba od razu ubierać się na biało-czerwono i skandować “Polska dla Polaków”. Zatem jeszcze raz, czy na emigracji można być patriotką bądź patriotą?! Moim zdaniem: TAK!!! Metod, na wspieranie Polski żyjąc na emigracji, jest mnóstwo!  

Moje pomysły na pielęgnowanie patriotyzmu na emigracji

  • Uczestniczę w polskich wydarzeniach za granicą – dzięki czemu wspieram polskich artystów i propagowanie polskiej kultury za granicami kraju!
  • Zawsze biorę udział w wyborach parlamentarnych i prezydenckich w Ambasadzie RP.
  • Jeżeli w moim towarzystwie ktoś (Niemiec, czy osoba innej narodowości) powiela stereotypy o Polakach to, nie narzucając się, próbuję wyprowadzić z błędu. 
  • Swoim życiem za granicą i działaniem pokazuję, że Polacy potrafią pomagać i mają pozytywne nastawienie do świata. 🙂
  • Kiedy spotykam Rodaka, który potrzebuje pomocy, to staram się mu pomóc, a nie warczeć jak na największe zło!!! 
  • Kupuję polskie produkty i marki – nawet tutaj za granicą jest ich sporo, a część zamawiam przez Internet! 
  • Wybieram Polaka! Jeżeli na rynku zagranicznym jest dobra polska firma to z niej korzystam, zamiast z zawiści wybierać niemiecką! 
  • Cieszę się sukcesami Polaków za granicą! Naprawdę dobrze sobie radzimy, nawet za granicami! Oby tak dalej! 
  • Nie jestem chamska dla Rodaków! Mnie też wkurzają niektóre posty na grupach na Facebook’u, ale wtedy po prostu je ignoruje i liczę na to, że jak ktoś nie dostanie odzewu to może będzie miał ochotę daną frazę wpisać jeszcze raz w wyszukiwarkę! 🙂
  • Znam polską historię i nikt nie musi mi jej udowadniać. Wiem, na co nas stać i jak wiele zrobiliśmy w historii Europy! 
  • Szukam polskości w niemieckiej kulturze i na ulicach Berlina – mnóstwo tutaj naszych śladów! 
  • Nie wstydzę się Polski i pomimo naszego obrazu w zagranicznych mediach udowadniam, że polityka sobie, a ludzie sobie
  • Staram się dbać o środowisko, dzięki temu pomagam nie tylko Polsce, ale i całemu światu. Sortuje śmieci, staram się nie używać jednorazowych opakować, żyje w stylu less waste i szanuje jedzenie.
  • Jestem otwarta na nowości – inne kultury, jedzenie i ludzi! Lubię poznawać świat dookoła mnie. Nie jestem zamknięta tylko na to co znam, dzięki czemu mogę docenić lub udoskonalić moje polskie przyzwyczajenia!

Małe-wielkie gesty

A może odpowiedź na zadane pytanie, czy na emigracji można być patriotką lub patriotą, jest zbyt skomplikowana? Możliwe, że najlepszym patriotyzmem jest życie w zgodzie ze swoim sumieniempozwalanie żyć innym tak, jak tylko tego chcą? Może najlepszą formą miłości do ojczyzny jest uśmiech na twarzy i wspieranie się Polonii za granicą? Może czasami warto powiedzieć miłe słowo do Rodaka, spotkanego na ulicy w emigracyjnym mieście? Niekiedy myślimy o rzeczach wielkich, tak jak narodowe marsze czy zbiorowe odśpiewywanie hymnów, lecz niekiedy małe rzeczy dnia codziennego lepiej świadczą nie tylko o naszym patriotyzmie, ale także o zwyczajnej ludzkiej życzliwości.




Wyjazd do Niemiec, czyli znowu do Rajchu!

Wyjazd do Niemiec, czyli znowu do Rajchu!

Dzisiaj chciałam podzielić się z Tobą, a może po prostu z ekranem mojego komputera, pewnym zjawiskiem. Zjawiskiem ciągłej frustracji Polaków, wynikającej z faktu, że zdecydowali się na wyjazd do Niemiec i życie tutaj! To jest niesamowite, jak wielu emigrantów jest niezadowolonych ze swojego życia. Mówię tutaj o Polakach, bo ich znam, ale oczywiście dotyczy to także innych nacji. Od Turków czy Włochów również nasłuchałam się, jaki to ten niemiecki kraj i Berlin są okropne.

Berlin jest okropny i brudny, wszędzie pełno świrów!

To niesłychane, jak wielu frustruje życie w Niemczech, a mimo wszystko tutaj tkwi… Ale nie zrozum mnie źle. Nie chodzi tutaj o osoby, które dopiero co wylądowały za granicą i teraz szukają swojej drogi! Mam na myśli ludzi, którzy pracują lub żyją tutaj 10 albo i więcej lat i codziennie mówią:

  • „Jak ja nienawidzę Niemców!”,
  • „Ten kraj powinien zostać zniszczony!”,
  • „Dosyć, że przegrali wojnę to jeszcze musimy u nich pracować!”,
  • „Berlin jest okropny i brudny, wszędzie pełno świrów!”,
  • „Zniszczyli nam Polskę, a teraz patrz, w jakim dobrobycie żyją!” itp., itd.

Wyżej przytoczone cytaty, to zdania, które usłyszałam na własne uszy, więc nie, nie są wyssane z palca! Wiem, że ciężko w to uwierzyć, ale niestety… Swego czasu dużo podróżowałam BlaBlaCarem między Berlinem a Poznaniem i tam zasłyszałam wiele przerażających historii!

Dlaczego nie wrócisz do domu?

Ten temat chodzi już za mną dość długo, ale dzisiaj bezpośrednio zainspirował mnie polski pijaczek. Tak że pozdrawiam szanownego pana i dzięki za motywację do artykułu! 🙂 Otóż ten mężczyzna próbował „rozmawiać” po niemiecku z siedzącymi niedaleko nastolatkami. Skąd wiem, że to Polak? No cóż… w co drugie „niemieckie” słowo było wepchnięte polskie kur**, więc nie trudno było się domyślić. Mianowicie pan, z nosem czerwonym jak burak (ciekawe dlaczego?), próbował wytłumaczyć młodziakom, jaki to Berlin jest okropny i jak mu się tutaj strasznie nie podoba!!!

Rozumiesz to!? Koleś nie zna niemieckiego, pochodzi z Polski, żyje w Berlinie (po wyglądzie stwierdzam, że zapewne na ulicy), „narąbany” już o 12 i jeszcze mówi jak mu tutaj źle! Korciło mnie, żeby zapytać: dlaczego w takim razie nie wróci do swojego ukochanego kraju. Jednak w takich sytuacjach lubię obserwować świat z zewnątrz i to wygrało.

Wyjazd do Niemiec, bo euro nie śmierdzi!?  

Kurczę, jak dla mnie, to mamy takie czasy, że nic nie musisz… Nie musisz mieszkać w Berlinie, jeżeli tego nie chcesz! Nie musisz w ogóle żyć w Niemczech, jeśli nie sprawia Ci to przyjemności! No ludzie! Nie poświęcajcie swojego jedynego życia, komfortu i spokoju ducha dla kilku euro! W Polsce też jest praca i da się robić mnóstwo fajnych rzeczy. Mam wielu znajomych, którzy mają interesującą pracę i satysfakcjonujące zarobki! Jeżeli nie w Twoim mieście, to może w mieście obok!

A jak Niemcy tak Cię drażnią, to są także inne kraje! Ja wiem, że każdy ma inną sytuację i nieraz wydaje się, że wyjazd do Niemiec jest jedynym ratunkiem, ale bez przesady! Kompletnie tego nie rozumiem, jak można męczyć się i żyć tutaj, żeby dostać wypłatę w euro?!

Niektórzy Polacy nie lubią Niemców, ale euro to już im nie śmierdzi!

Musiałam zacytować to sławetne powiedzenie. 😛 Narzekamy na inne narodowości, ale warto czasami spojrzeć na siebie. Sama znam niejedną osobę z Polski, która żyje w Niemczech od wielu lat, a nie zna nawet słowa po niemiecku! Polacy również nie chcą się integrować. Może się wydawać, że Niemcy to podobna do naszej kultura, ale nie do końca tak jest.

Polacy, szkoda życia na frustrację!  

Ja przyjechałam do Niemiec bardzo spontanicznie. To nie było planowane i na początku również nie było mi łatwo. Jednak sama postanowiłam, że chcę tu zostać, dlatego że mi się tutaj bardzo spodobało! Jak zapadła ta decyzja, to zaczęłam walczyć z językiem niemieckim i poznawać świat wokół mnie. Do Berlina przeprowadziłam się, dlatego że chciałam mieszkać w tym, konkretnym mieście – zachwycił mnie po prostu jego urok! Dlatego apeluję do Ciebie – jeśli nie lubisz Niemiec i Berlina – to nie mieszkaj tutaj, bo szkoda Waszego życia! Jak dla mnie życie, w którym od poniedziałku do piątku chodzi się do pracy, a w piątek po południu od razu pakuje się w auto i jedzie parę godzin “do domu”, czyli do Polski, to nie jest życie. Serio!

Czy wyjazd do Niemiec i życie tutaj jest dla Ciebie?

Jeżeli wyemigrowałaś_eś, to układaj sobie życie tutaj na miejscu, bo ciężko jest żyć bez… normalnego życia. Tak się nie da. Ja wiem, że wiele osób tak właśnie funkcjonuje, ale to wywołuje frustrację i ciągły żal do tego kraju, do ludzi i do samego siebie. Kompletnie bez sensu! Rozumiem, jeżeli życie w Niemczech nie jest dla Ciebie – nie wszyscy muszą to lubić – ale nie zmuszaj się do mieszkania tutaj! A jeżeli postanowisz zostać w Berlinie na dłużej, to chodź z uśmiechem na twarzy, a nie z wiecznie skwaszoną miną!   


Jestem bardzo ciekawa Twojego zdania! Czy tak, jak ja spotykacie się z frustracją wśród Rodaków? Czy wszyscy wokół Was są zadowoleni? Przesadzam? Ja również znam tych szczęśliwych, ale uderzyły mnie zasłyszane w BlaBlaCarze opinie… Niestety jakieś 90% z nich było dość negatywnych… po prostu niewiarygodne!

Korekta: Anna Jakubowska

Przyjaźń na emigracji: gdzie są moi przyjaciele?

Przyjaźń na emigracji: gdzie są moi przyjaciele?

“Gdzie oni są? Ci wszyscy moi przyjaciele […] Zabrakło ich […]”. Zabrakło ich tutaj – na emigracji. Kiedy wyjeżdżałam wszyscy mówili: „będziemy się odwiedzać”. Zapomnieli tylko dodać, że to tak naprawdę Ty będziesz ich odwiedzać w Polsce. A oni Ciebie? No nie bardzo… Tak właśnie wygląda przyjaźń na emigracji obdarta z pięknych obietnic. Odwiedź wszystkich jak będziesz w Polsce, najlepiej spędź swój zasłużony urlop na jeżdżeniu od znajomych do znajomych, ale Ciebie nie odwiedzi nikt, bo to przecież za daleko!

Przyjaciele potrafią zranić najbardziej

Kiedy jesteś w Polsce, to czasami ktoś znajdzie chwilę, by wyjść z Tobą na piwo. Ale czy ktoś kiedykolwiek Cię odwiedził? Mówi się, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. A czy Ty poznałaś? Ja nie… Ta „zagranica” zawsze jest za daleko, nieważne gdzie mieszkasz.

Nieważne, czy będzie to Berlin oddalony o 3 godziny od Poznania, czy daleko rzucone bawarskie Monachium. Kiedy jesteś w Polsce, to słyszysz, że wszyscy Cię odwiedzą, przyjadą w tym lub innym terminie. Umawiają się z Tobą, pytają, kiedy masz czas. Super, już się cieszysz! Ale czy to kiedykolwiek się sprawdza? U mnie nie… Najbliższą rodzinę ciężko namówić, by przyjechała, a co dopiero innych.

Za daleko, by przyjechać i posiedzieć, za daleko, by razem popatrzeć na zachód słońca, za daleko, by się opłacało wyjechać ze swojego świata.

Czy przyjaźń na emigracji ma szanse przetrwać?

Nikt już nie rozumie Twoich emigracyjnych problemów, bo za bardzo odbiegają od polskiej rzeczywistości. Nie zapuka do drzwi z tabliczką czekolady, bo jest za daleko. Nikt nie rozumie, że za granicą możesz mieć problemy finansowe, przecież zarabiasz miliony monet. Problemy i warunki życia za bardzo się rozbiegają, stają się nieporównywalne. No właśnie, przecież my – ludzie żyjący za granicą – mamy cudowne życie, bez trosk i obaw, pełne sukcesów! Śpimy na pieniądzach, generalnie chwyciliśmy Pana Boga za nogi i nic nam nigdy nie ma prawa dolegać!

Kiedy organizujesz spotkanie/przyjęcie, to oczywiście wszyscy są chętni! W najlepszym wypadku dzień wcześniej zadzwonią, że jednak nie dadzą rady dojechać – 3 godziny drogi to za dużo na ich ciężkie i skomplikowane życie! Ale jak będziesz w Polsce, to daj znać, pewnie. Ty nie masz ochoty odezwać się, gdy jesteś w Polsce?! Bo przyjeżdżasz tylko na weekend, do rodziców, coś załatwić. No coś Ty! Jak tak możesz?! Ale z Ciebie świnia!

Samotność na emigracji

Co z tego, że jesteśmy tu kompletnie sami! Rodzicom o problemach nie powiemy, bo mają swoje, tam w Polsce… Co z tego, że dawni przyjaciele nas nie rozumieją, a nowi znajomi piją z nami tylko kawę. Rodzeństwo ma swoje życie i własne rodziny, a może nigdy nie było nam po drodze. Tak naprawdę nikt nas nie rozumie!

Jedyna bliska Ci osoba to Twój partner/partnerka, ale tylko dopóki jest między wami wszystko dobrze. Kiedy już nie masz nic – partnera, przyjaciół, a rodziców nie chcesz dodatkowo przytłaczać, mimo że marzysz o przytuleniu się do nich i błogim śnie, zostaje Ci tylko walka…

Emigracja to samotna walka

Walka o codzienność, o siebie, o lepszą przyszłość! Skąd brać siły, żeby walczyć o siebie na emigracji?! Sama nie wiem, czasami nie mam ochoty walczyć. Zazdroszczę tym, którzy odpuszczają i nie walczą o tzw. lepsze jutro i cieszą się życiem, takim, jakie dostają od świata. Zazdroszczę!

Nie wiem skąd biorę siły, by walczyć z systemem, z problemami na emigracji czy o lepsze jutro, które MOŻE nadejdzie… serio nie wiem. Czasami mam ochotę się poddać, nie robić nic –  znaleźć JAKĄŚ pracę, zacząć JAKIEŚ życie. Ale potem zastanawiam się, czy tego chcę. No nie, nie chcę! A czego chcę? Nie wiem…

Normalne problemy vs. samotna emigracyjna rzeczywistość

Masz 30 lat, straciłaś pracę i nie wiesz co dalej. Okazało się, że na przyjaciół w Polsce nie masz co liczyć. Nikt nie rozumie, że mieszkając w Niemczech możesz mieć problemy z budżetem. Nie rozumie, że nie czujesz się na siłach pracować we własnym zawodzie. Nikt nie rozumie, że skoro obiecują, że przyjadą to ich oczekujesz…

Najłatwiej byłoby zajść w ciążę, wszyscy byliby usatysfakcjonowani. Rodzice, bo wnuk. Znajomi, bo mieści się to w jakichś normach. To przecież normalne, jeszcze tylko chrzest i roczek, ale… Ty nie chcesz mieć dzieci! Co??? Nie chcesz dzieci!? Bez pracy? Nie wiesz co dalej? I jeszcze nie masz z kim się tym wszystkim podzielić! Emigracja to nieustająca walka – o przyjaźń też…

Korekta: Anna Jakubowska

Zalety życia w Berlinie: czy warto tutaj mieszkać?

Zalety życia w Berlinie: czy warto tutaj mieszkać?

Moja emigracja zaczęła się w Monachium, ale to Berlin rozkochał mnie w sobie na zabój! Może słyszeliście już opinie, że Berlin to brudne i ponure miasto? Od razu krzyczę na całe gardło, że to NIEPRAWDA! Berlin to piękne, a zarazem ciekawe miejsce – pełne kolorów i przyciągających sfer! To miasto składające się z wielu różnych puzzli – od pięknych starych kamienic, poprzez obszary “hipsterskie”, aż po blokowiska. Zalety życia w Berlinie są dla każdego mieszkańca inne – jeden będzie doceniał centrum życia kulturowego, inny spokojne zielone miejsca na spacery w betonowej dżungli, a jeszcze ktoś inny miejskie imprezy. Jedno jest pewne: każdy może znaleźć tutaj coś dla siebie. Jest tylko jedna zasada dla mieszkańców Berlina – otwartość i gotowość na wszystko. 🙂

Miasto “multi-kulti”

Może dla niektórych nie jest to zaleta, ale dla mnie… a i owszem! Na ulicach Berlina można spotkać ludzi z całego świata, dosłownie ze wszystkich kontynentów, a w powietrzu słychać najróżniejsze języki. Dzięki temu wszędzie można dogadać się po angielsku, a nawet pracować tylko w tym języku!

Kolejnym atutem mieszanki kulturowej jest jedzenie! Potrawy z całego uniwersum – na każdym rogu można zjeść co nam się tylko wymarzy z różnych zakątków świata. A najważniejsze jest to, że dania przygotowywane są przez ludzi z kraju pochodzenia tych potraw, przez co są tak wyjątkowe i charakterystyczne. Kebaba zjesz od “prawdziwego” Turka, a danie azjatyckie przygotuje dla Ciebie Azjata. 🙂 Jeżeli masz problem z innymi kulturami to odsyłam Cię do tekstu, w którym piszę o tym zagadnieniu. Mam nadzieję, że Ci to jakoś pomoże, bo szkoda życia na nielubienie innych! 🙂

Tutaj nie ma “czasu wolnego”

Berlin to centrum kultury, sztuki i muzyki! Zawsze się tutaj wiele dzieje, wystarczy wyjść z domu i rzucić się w wir berlińskich uliczek. To miasto gromadzi artystów z całego świata. Przez swoją awangardowość jest atrakcyjne dla muzyków, malarzy, ale także projektantów ubrań, aktorów i wszelkiego rodzaju osób kreatywnych.

Berlin to także ogrom parków i terenów zielonych, w którym można spędzać całe godziny w różnoraki sposób – place zabaw, ogrody piwne, grillowanie, koncerty itd. Gdy mówię o możliwościach spędzania wolnego czasu w Berlinie, nie mogę nie wspomnieć również o ofercie muzealnej tego miasta. Chyba każdy już słyszał o popularnej na cały świat Berlińskiej Wyspie Muzeów. I nie bójcie się słowa MUZEUM, bo propozycja jest tak rozległa, że każdy znajdzie coś dla siebie! 

Wyjątkowa atmosfera

Berlin to miejsce owiane historią – na każdym kroku, we wszystkich ważnych zakątkach tego miasta czuć i widać jego historię. Berlińczycy promują swoje miasto poprzez wystawianie tablic przedstawiających historię powstania i czasów powojennych miejsc i zabytków. Berlin jest pełen symboli i każdy budynek tutaj coś znaczy.

Pomimo swojej trudnej przeszłości, jest to miasto kompletnego luzu! Nikogo tutaj nie dziwią odjechane stroje i makijaże, a każda forma zabawy jest akceptowalna. Berlin przeszedł wiele podczas II wojny światowej – na koniec został jeszcze zbombardowany, a w dodatku po wojnie został przedzielony Murem Berlińskim – jest miejscem wyjątkowym. Otwarty, ale jednocześnie podzielony i stereotypowy, wyluzowany, ale lubiący porządek i harmonię.

Komunikacja miejsca, którą dojedziesz wszędzie

Ten, kto mieszka w Berlinie, powie, że chyba oszalałam skoro uważam, że komunikacja miejska należy do zalet tego miejsca. Wiem, że często, a nawet zawsze wszystko jest poopóźniane i dużo stacji i linii jest w remoncie. Ale tutaj biorę pod uwagę to, że z każdego “zadupia” można dojechać niemalże wszędzie – zarówno do centrum, jak i w inne odległe miejsce. Czasami szybciej, niekiedy z problemami i opóźnieniami.

W każdym razie, ostatecznie można przesiąść się na dwa koła i poruszać się ścieżkami rowerowymi, które są tutaj również dobrze zorganizowane.

“Wolność kocham i rozumiem…”

Berlin to miasto tolerancji i poszanowania dla wolności innych ludzi. W jednym miejscu spotykają się różne religie, wyznania, filozofie, narody i kultury. Jest tutaj szanowana każda mniejszość, a miasto daje wiele możliwości, aby wyrazić swoją narodowość.

My Polacy również mamy wiele opcji, by podkreślić swoje pochodzenie. Jak chociażby stowarzyszenia, polskie restauracje, kluby, radio czy polskie festyny. Berlińczycy jeszcze pamiętają czasu Muru Berlińskiego, który podzielił ich miasto, dlatego wolność jest tutaj szczególnie ważna.

Moje zalety życia w Berlinie

Zalety życia w Berlinie można mnożyć! Mówi się, że Berlin można albo kochać albo nienawidzić. Ja pokochałam to miasto i cały czas je odkrywam na nowo. Nie ma wycieczki po Berlinie, podczas której nie zachwyci mnie coś na nowo w tym mieście. A co Was przyciągnęło do tego miejsca? Za co Wy kochacie (lub wręcz na odwrót) Berlin?