
Tajski Park w Berlinie
Berliński Bangkok w środku miasta? Nie wierzysz? Tajski Park w Berlinie to miejsce, gdzie można spróbować azjatyckich przysmaków, przygotowywanych na żywo, na naszych oczach. Kolorowo, smacznie, na luzie – czy może być lepiej?

Pruski czy Tajski Park?
Zaraz obok przystanku metra Fehrbelliner Platz znajduje się magiczne miejsce, które przenosi nas prosto do Azji. Na pierwszy rzut oka widzi się kolorowe parasole, taki przedziwnej formy bazarek. A pod każdą z parasolek ukrywają się oryginalne, przyrządzane na żywo przekąski z Tajlandii, Chin czy Wietnamu.
W ciągu tygodnia to miejsce może wydawać się najzwyklejszym parkiem na świecie – trochę drzewek, alejki i łąka, na której można wylegiwać się na słońcu. Jednak w weekend zamienia się w prawdziwą azjatycką jadalnie, w wspólne jedzenie na trawie, którego nie powstydziłby się nawet Manet.
Nazwa Tajski Park w Berlinie zdominowała wcześniej nazywany Parkiem Pruskim obszar. Teoretycznie jest to ciągle jeszcze Park Pruski, ale rzadko kiedy używa się tego określenia. Tajska łąka tak zdominowała charakter tego miejsca, że w tym momencie tylko to rozróżnia ten park od innych.
Robaka? Sałatkę? Czy sajgonki?
W Tajskim Parku w Berlinie można spróbować różności z krajów azjatyckich. Króluje tutaj, jak sama nazwa wskazuje kuchnia tajlandzka, jednak są dostępne również dania z innych krajów Azji.
Czego ja spróbowałam? Oczywiście papaya salad, czyli ostrej, fajnie doprawionej sałatki z zielonej papai. Jeżeli ktoś lubi ostre smaki to serdecznie polecam! Bardzo ciekawa kompozycja – ostra, kwaśna i przez to orzeźwiająca, uwieńczona orzeszkami ziemnymi przygotowana ze świeżych produktów sałatka. Przygotowywana na moich oczach, w interesujący sposób – została jakby “rozgnieciona” w dużym, drewnianym moździerzu – smakowała obłędnie. Dodatkowo skosztowałam azjatyckich “pierożków” gotowanych na parze oraz smażonych w głębokim tłuszczu sajgonek. Oczywista pychota!
W Tajskim Parku można spróbować również dań z moich prywatnych kategorii pt. “dziwne” – typu robaki czy insekty. Ktoś już jadł? Ja raczej się nie odważę na zjedzenie tego, ale jakby ktoś miał ochotę… 🙂
Oprócz jedzenia w Tajskim Parku w Berlinie można wypić dobrego drinka, z prawie profesjonalnego baru lub skosztować pysznej i odświeżającej wody prosto z kokosa!

Fot. Migrantka
Nie ma róży bez kolców
Dla mnie najbardziej wyjątkowa jest atmosfera panująca w Tajskim Parku – bez pośpiechu, na luzie, każdy siada na trawie i delektuje się smakiem i pogodą. Bez narzekania i wybrzydzania.
Ale jednak nie wszystko było takie cudowne i pozytywne na tajlandzkiej łące. Coś mi bardzo przeszkadzało. Już Wam mówię co… otóż PLASTIK. Tona plastiku! Serio nie przesadzam. Prawie wszystkie dania były podawane na jednorazowych naczyniach w towarzystwie jednorazowych sztućców. Drinki, kokosy ze słomkami, owoce pakowane w plastikowe kubki, dania na plastikowych talerzach… plastik jest jest tam wszechobecny!
Byłam tam pierwszy, przez co nie wiedziałam jak to wygląda i czego się spodziewać. Jednak następnym razem zabiorę ze sobą moje zestawy składanych sztućców i słomkę.
Dodatkowo, pojawia się dużo skarg na Tajski Park od okolicznych mieszkańców przez grillowanie, hałas, bałagan, masę resztek jedzenia i gromadzące się wokół tego szczury oraz weekendowe zabawy. Jak donosi Morgenpost, coś w organizacji Tajskiego Parku musi zostać zmienione i zamknięte w jakiś klamrach kontroli. Smutna historia, o której mowa w artykule miała miejsce 2.06.2019. Władze porządkowe Berlina musiały zareagować na ciągłe zażalenia mieszkańców ograniczając działanie inicjatywy Tajskiego Parku.
Co będzie dalej? Jeszcze nie wiadomo, ale mam szczerą nadzieje, że ta mała Azja w Berlinie zostanie. Mam przeświadczenie, że jakakolwiek forma kontroli odbierze temu miejscu jego magię. Trzymam kciuki, żeby do tego nie doszło! Może wystarczy przenieść Tajski Park w inne miejsce? Zobaczymy co się wydarzy.