Przyjaźń na emigracji często wygląda inaczej, niż się tego spodziewasz. Kiedy wyjeżdżasz, wszyscy obiecują, że będą Cię odwiedzać, ale rzeczywistość bywa rozczarowująca. Nagle okazuje się, że to Ty częściej wracasz do Polski, podczas gdy znajomi nie są tak chętni, by pokonać tę samą drogę. Dlaczego budowanie relacji w nowym kraju, jak Niemcy, jest tak trudne? Z tego artykułu dowiesz się, z jakimi wyzwaniami wiąże się nawiązywanie przyjaźni na emigracji i jak sobie z nimi radzić.
SPIS TREŚCI
Czy stara przyjaźń ma szanse przetrwać po wyjeździe za granicę?
Kiedy odwiedzasz Polskę, czasem ktoś znajdzie chwilę, by spotkać się na kawie. Ale czy kiedykolwiek ktoś Cię odwiedził? „Zagranica” zawsze wydaje się zbyt odległa, niezależnie od tego, czy mieszkasz w Berlinie, trzy godziny od Poznania, czy w odległym Monachium. Gdy jesteś w Polsce, słyszysz obietnice wizyt, ustalane są terminy, wszyscy pytają, kiedy masz czas. Czujesz radość, ale czy te plany kiedykolwiek się realizują? Nawet najbliższą rodzinę często trudno namówić na wizytę, a co dopiero znajomych. Odległość okazuje się barierą nie do pokonania – zbyt daleko, by przyjechać i spędzić razem czas.
Jednak przetrwanie starej przyjaźni na emigracji jest możliwe, jeśli obie strony są zaangażowane w utrzymanie relacji. To wymaga wysiłku, regularnego kontaktu i gotowości do poświęcenia czasu, aby pielęgnować tę więź, mimo dzielącej odległości. Wspólne spotkania mogą być rzadsze, ale zaangażowanie obu stron może sprawić, że przyjaźń będzie nadal trwała, nawet na odległość.
Jeśli tylko jedna osoba stara się inicjować spotkania i podtrzymywać kontakt, staje się to niezwykle trudne, a czasem wręcz niemożliwe. W takim przypadku przyjaźń stopniowo zanika, a odległość staje się barierą nie do pokonania. Bez wzajemnego zaangażowania relacja nie ma szans przetrwać próby czasu i przestrzeni.
Jednostronność migracyjnych relacji
Nagle okazuje się, że Twoje imigracyjne problemy są niezrozumiałe dla znajomych w Polsce, bo odbiegają od ich codzienności. Nikt nie zapuka do drzwi z czekoladą w ręku, bo dzielą Was kilometry. Twoje trudności finansowe są bagatelizowane, przecież „zarabiasz miliony”. Różnice w doświadczeniach i warunkach życia stają się przepaścią nie do przeskoczenia.
Gdy organizujesz spotkanie czy przyjęcie, wszyscy początkowo są chętni. Jednak w ostatniej chwili odwołują, bo trzy godziny drogi to dla nich zbyt wiele. Ale gdy Ty nie masz czasu spotkać się podczas krótkiej wizyty w Polsce, jesteś postrzegana jako ten niewdzięczna.
Co więcej, często oczekuje się od Ciebie, że spędzisz cały urlop w Polsce, odwiedzając wszystkich. Paradoksalnie, oczekiwania wobec Ciebie rosną, choć to Ty musisz pokonywać odległości i dostosowywać się do cudzych planów.
Samotność na emigracji
O problemach nie powiesz rodzicom, bo mają swoje troski w Polsce. Dawni przyjaciele przestali rozumieć, a nowi znajomi są jedynie towarzyszami przy kawie, jeżeli w ogóle udało Ci się nawiązać z kimś relacje. Rodzeństwo ma swoje życie i rodziny, a może nigdy nie było między wami bliskości. Wydaje się, że nikt naprawdę Cię nie rozumie. Jedyną bliską osobą jest partner lub partnerka, ale tylko dopóki wszystko układa się dobrze. Czasami tracisz wszystko – partnera, przyjaciół, a rodzicom nie chcesz dokładać zmartwień.
Zaczyna się samotna walka. Walka o codzienność, o siebie, o lepszą przyszłość. Skąd brać siły, by walczyć o swoje miejsce na emigracji? Czasami brakuje motywacji, a myśl o rezygnacji wydaje się kusząca. Zazdrość ogarnia na widok tych, którzy odpuścili, nie gonią za „lepszym jutrem” i po prostu cieszą się życiem takim, jakie jest.
Poczucie braku przynależności oraz trudności w znalezieniu wsparcia emocjonalnego dodatkowo pogłębiają izolację. Tęsknota za domem i bliskimi sprawia, że relacje na odległość stają się coraz bardziej powierzchowne, co jeszcze bardziej potęguje uczucie wyobcowania.
Wyzwania związane z nawiązywaniem przyjaźni na emigracji
Przyjaźń na emigracji to coś, co wiele osób pragnie zbudować, ale często napotyka na trudności. Nowe otoczenie, obcy język i różnice kulturowe mogą sprawiać, że nawiązywanie relacji staje się trudniejsze niż w kraju pochodzenia. Często zaczynasz od zera, a to wymaga dużego zaangażowania i otwartości na nowe doświadczenia.
Bariera językowa
Znajomość języka odgrywa kluczową rolę w budowaniu relacji. Nawet jeśli komunikujesz się po niemiecku, to brak biegłości może utrudniać nawiązanie głębszych więzi. Subtelne różnice w języku, żartach czy sposobie wyrażania emocji sprawiają, że trudno jest w pełni porozumieć się i zrozumieć lokalnych mieszkańców. Bez pewności siebie w mowie trudno jest angażować się w rozmowy, co prowadzi do poczucia wyobcowania.
W takiej sytuacji często jest się „skazanym” na polską społeczność, co oznacza, że masz ograniczone grono osób, z którymi można się przyjaźnić, co dodatkowo zawęża możliwości budowania nowych relacji. Nie w każdym regionie są duże polskie społeczności, co dodatkowo utrudnia szukanie przyjaźni.
Różnice kulturowe
Odmienne tradycje, zwyczaje i podejście do życia mogą stanowić barierę w nawiązywaniu przyjaźni. Niemcy są często postrzegani jako zdystansowani i mało otwarci na nowe znajomości. To może sprawiać, że zbliżenie się do nich wymaga czasu i cierpliwości. Ich podejście do prywatności i przestrzeni osobistej bywa odmienne od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni, co dodatkowo komplikuje budowanie bliskich relacji.
Brak czasu na budowanie relacji
Wielu imigrantów jest skoncentrowanych na pracy i adaptacji do nowego środowiska, co ogranicza czas na budowanie relacji. Dodatkowo częste wyjazdy do Polski powodują, że żyją w dwóch światach, co jeszcze bardziej komplikuje ich codzienność. Intensywny tryb życia, nowe obowiązki i próba znalezienia stabilności mogą sprawić, że nawiązywanie przyjaźni schodzi na dalszy plan.
Poczucie tymczasowości
Często emigranci nie planują długoterminowego pobytu w nowym kraju, co prowadzi do poczucia tymczasowości. Ta niepewność może zniechęcać do inwestowania w nowe znajomości, gdyż nie wiadomo, jak długo będą trwać.
Izolacja społeczna na emigracji
Z powodu braku znajomych i bliskich w nowym kraju, wielu imigrantów doświadcza izolacji społecznej. Trudności w znalezieniu wspólnych zainteresowań czy brak sieci wsparcia mogą potęgować to uczucie, jeszcze bardziej utrudniając nawiązywanie relacji.
Trudności w znalezieniu wspólnych zainteresowań
Znajomości często opierają się na wspólnych pasjach i zainteresowaniach, ale znalezienie osób o podobnych hobby lub wartościach może być wyzwaniem. Jeśli nie znasz dobrze języka i szukasz kogoś z podobnymi zainteresowaniami w danym regionie, możliwości stają się jeszcze bardziej ograniczone. Polska społeczność, na którą możesz liczyć, ma wtedy swoje granice, co dodatkowo utrudnia budowanie głębszych relacji.
Tęsknota za rodziną i przyjaciółmi z Polski
Nostalgia za bliskimi z Polski często sprawia, że trudno otworzyć się na nowe znajomości. Myśli krążą wokół domu, a każda nowa znajomość porównywana jest do tych z Polski. Wyjeżdżając na emigrację jako osoba dorosła, masz już ukształtowane relacje i przyzwyczajenia, co dodatkowo utrudnia budowanie nowych relacji.
Trudności w nawiązywaniu przyjaźni w dorosłości
Emigracja w dorosłym wieku niesie ze sobą dodatkowe wyzwania. Gdy wyjeżdżasz, masz już ugruntowane relacje, które trudno zastąpić. Budowanie nowych znajomości wymaga dużego zaangażowania i otwartości, a w dorosłym życiu znalezienie czasu i energii na nowe relacje staje się trudniejsze.
Jak budować relacje i znaleźć przyjaźń na emigracji?
Przyjaźń na emigracji może być wyzwaniem, ale istnieją sposoby, które ułatwiają budowanie relacji w nowym kraju. Świadome działania mogą pomóc przełamać bariery i znaleźć osoby, z którymi nawiążesz wartościowe znajomości.
Angażowanie się w lokalne społeczności
Udział w lokalnych wydarzeniach i organizacjach to świetny sposób na nawiązywanie kontaktów. Angażując się w życie społeczne, zyskujesz okazję do poznania ludzi z różnorodnych środowisk, co może prowadzić do nowych znajomości. Niezależnie od tego, czy są to spotkania kulturalne, wydarzenia sportowe, czy wolontariat – uczestnictwo w takich inicjatywach pomaga zintegrować się z lokalną społecznością i znaleźć osoby, z którymi łączy Cię wspólny cel.
Warto także angażować się w działalność polskich organizacji w Niemczech. Pozwalają one pielęgnować polską kulturę i tradycje, a także tworzą cenną przestrzeń do budowania relacji z rodakami i innymi osobami o podobnych doświadczeniach emigracyjnych.
Znajomości z kursów językowych
Nauka języka niemieckiego w grupie niesie ze sobą wiele korzyści. Oprócz poprawy umiejętności językowych kursy są także doskonałą okazją do poznania innych osób w podobnej sytuacji. Wspólne zajęcia sprzyjają nawiązywaniu rozmów i budowaniu więzi, które mogą przerodzić się w przyjaźnie. W grupie uczących się jest łatwiej przełamać bariery językowe i kulturowe, co ułatwia integrację.
Media społecznościowe jako źródło relacji
Grupy i platformy online są cennym narzędziem do znajdowania osób o podobnych zainteresowaniach. Dzięki mediom społecznościowym możesz łączyć się z innymi imigrantami, wymieniać się doświadczeniami i szukać osób, które dzielą Twoje pasje.
Szczególnie popularne są polonijne grupy na Facebooku, gdzie można znaleźć wsparcie, informacje i nawiązać nowe znajomości. Korzystając z takich platform, masz możliwość dołączenia do społeczności, które mogą pomóc w budowaniu trwałych relacji.
Meetup i inne platformy do spotkań towarzyskich
Meetup to platforma, na której organizowane są różnorodne wydarzenia i spotkania tematyczne, od kursów językowych po grupy wspólnych zainteresowań. Dzięki temu można łatwo znaleźć osoby o podobnych pasjach i uczestniczyć w spotkaniach, które sprzyjają nawiązywaniu relacji.
Kluby sportowe i rekreacyjne
Dołączenie do lokalnego klubu sportowego lub rekreacyjnego to świetny sposób na poznanie ludzi. Niezależnie od tego, czy uprawiasz jogging, grę w tenisa, czy jogę – wspólne aktywności zbliżają i ułatwiają nawiązywanie kontaktów.
Wolontariat
Angażowanie się w wolontariat to nie tylko sposób na pomaganie innym, ale także okazja do poznania ludzi o podobnych wartościach. Praca na rzecz lokalnej społeczności lub organizacji charytatywnej może prowadzić do wartościowych i trwałych relacji. Możesz również zaangażować się w działanie polskich stowarzyszeń na emigracji, które często poszukują wolontariuszy do realizacji różnych projektów.
Podsumowanie
Budowanie przyjaźni na emigracji wiąże się z wieloma wyzwaniami, takimi jak bariera językowa, różnice kulturowe czy poczucie izolacji. Mimo trudności, warto podejmować świadome kroki, aby zintegrować się z lokalną społecznością i znaleźć osoby, z którymi można nawiązać trwałe relacje. Angażowanie się w lokalne inicjatywy, nauka języka, korzystanie z mediów społecznościowych oraz wolontariat to tylko niektóre z metod, które mogą pomóc w budowaniu nowych znajomości.
Zachęcam do aktywnego poszukiwania przyjaźni, nawet jeśli początki mogą być trudne. Relacje, które nawiążesz na emigracji, mogą stać się nie tylko wsparciem w codziennym życiu, ale także wzbogacić Twoje doświadczenia i otworzyć nowe perspektywy. Warto inwestować w te więzi, ponieważ mogą one okazać się jednym z najcenniejszych elementów życia na emigracji.
Dawno nie przeczytałam czegoś bardziej trafionego w moja sytuacje i generalny opis emigracji. Czytałam jak swoje myśli… Super blog!
Dziękuję! ❤️❤️❤️ Wielu z nas czuje to samo… ❤️
Cześć!
Mieszkam w Niemczech już prawie 2,5 roku i ten wpis trafia w moje serce. Też bym chciała, żeby mnie ktoś odwiedził (rodzina, znajomi), a nie, że tylko ja odwiedzam kogoś będąc w Polsce. Tak wiem, mamy teraz „pandemię” i jest ciężko bo są różne obostrzenia. Poza znajomymi z pracy mam tutaj tyko dwójkę polskich znajomych z którymi normalnie się widuję. Straszne jest to mieszkać z dala od rodziny i przyjaciół.
Rozumiem w stu procentach… Ja już znajomych przestałam namawiać, a moja rodzina (w sensie rodzice) na szczęście się przełamała i wpada do mnie w odwiedziny coraz częściej. 🙂 Oczywiście COVID namieszkał w swobodzie przy odwiedzinach, ale miejmy nadzieję, że niedługo ta sytuacja się skończy. 🙂
Hey Mieszkam w Hollandii ale tez długo zaliczałam objazdowki po wszystkich ciotkach zanim się postawiłam.. teraz jest obrażanie się … ale co ty masz do nich … dlaczego taka jesteś …
Z twoim blogiem trafiłaś w 10!! Brawo
Dziękuję za miłe słowa! Rozumiem w 100%!!! Ja też już nie jeżdżę po rodzinie, jak przyjeżdżam do Polski. Jak jadę do Polski do rodziców, to nie mam ochoty codziennie jechać do innej cioci czy wujka… I znajomych też już nie namawiam, bo ile można… Jeżeli ktoś ma ochotę to serdecznie zapraszam, ale nie chcę mi się co chwilę tłumaczyć komuś, że trasa w dwie strony jest taka sama. 😛 A i tak ciągle słyszę pytania: Kiedy będziesz w Polsce? Mogłabyś przyjechać w końcu!” Niestety utrata starych znajomych i nawiązywanie nowych przyjaźni jest wpisane w emigrację.
Wszystko u Ciebie ok? Bo ten post bardzo gorzki, a każdy ma słabsze dni… Plus ta zimowa chandra.
Na emigracji bywa ciężko, ale najważniejsze to znaleźć sobie swoje miejsce i od nowa zbudować tam znajomości. Tak to w życiu jest, że jedno się kończy a kolejne zaczyna 😉
Część! Dziękuję za troskę! Tak wszystko ok, post powstał już jakiś czas temu i jest gorzki, bo takie mam podejście do tych spraw. Ale ogólnie wszystko u mnie dobrze. Znajomości można zbudować to prawda, ale rodzina zostaje taka sama. 🙂 Nie narzekam, jakoś sobie z tym poradziłam.
Pozdrawiam! 🙂
Hej, świetny blog! Przeczytałam już kilka wpisów i mam zamiar resztę 😀 Planujemy z partnerem wyjazd do Niemiec za jakiś rok, półtora. Póki co, celem jest Monachium. Jeśli chodzi o znajomych, to fakt bywa z tym różnie, ale myślę, że to, co opisujesz często dzieje się również między ludźmi, którzy mieszkają w jednym kraju. Ja jestem bardzo ciekawa tego czy będę w stanie zdobyć nowych przyjaciół już będąc w Niemczech. Póki co napawa mnie optymizm 😉 Pozdrawiam serdecznie! Btw, wpis o kobietkach, prześwietny!
Cześć! Dziękuję za miłe słowa!!! 🙂 Oczywiście, że się da zdobyć nowych przyjaciół będąc na miejscu! Trzymam kciuki, żeby się wszystko ułożyło jak najlepiej!!! 🙂
Tak, też czuję, że na emigracji to nieustająca walka. Chwilowo jesteśmy z moim niemieckim partnerem w Krakowie przez 2 miesiąca, bo pandemia nam na to pozwoliła. Pierwszy raz jestem w domu tak długo od 8 lat 🙂 Na szczęście za granicą mama odwiedza mnie raz do roku, tata rzadziej – cóż poradzić… Znajomi też nie wszyscy przyjechali w odwiedziny przez te wiele lat, mimo że tu w Krakowie zawsze mają dla mnie czas. Zastanawiam się, jakby to było z tymi przyjaciółmi, gdybyśmy się tu do Krakowa przeprowadzili na stałe. Bo dalej wydaje mi się, że moi najbliżsi są w Polsce, a ja na obczyźnie, gdzie trudniej mi zawierać znajomości – bo wszyscy już mają przyjaciół z dzieciństwa, więc wydaje się, jakby już nie potrzebowali kolejnej osoby w gronie przyjaciół… Ale może to się zmieni, nie wiem. Pozdrawiam ciepło 🙂
OJ, rozumiem… Jak jestem w Polsce to wszyscy nagle chcą się spotkać albo mają pretensje, dlaczego nie przyjadę do nich chociaż na jeden dzień po drodze, bo przecież mijam Poznań. Ale, żeby przyjechać do Berlina (z Poznania jest to około 3 godzin) to już im za daleko. A ja jak jadę do rodziców, to nie mam ochoty codziennie być w drodze i odwiedzać każdego… Pogodziłam się z tym, że te znajomości się rozluźnią z czasem. Na emigracji poznałam za to fajne dziewczyny i powoli budujemy nową grupkę znajomych. 🙂 Trzymam kciuki!
Hmm, ja chyba odwrotnie niż Ty – utrzymuję ciepłe stosunki nie tylko z przyjaciółmi z Krakowa, ale też czasem odświeżam tutaj stare znajomości, a do rodziny w odwiedziny przyjeżdżam zawsze. Mi na stosunkach z bliskimi zależy najbardziej ze wszystkiego, ale jednak nasza rodzina też nie jest największa, więc może o to łatwiej niż u Ciebie. Dzięki, też trzymam kciuki za Twoje budowanie przyjaźni na obczyźnie ?
Ja właśnie przyjeżdżam do rodziny i nie wymagam od jednej czy drugiej cioci, żeby odwiedziła mnie w Berlinie, ale od znajomych rozsianych po całej Polsce już taak. Niektórzy „wymagają”, żeby ich odwiedzić przy każdej wizycie w Polsce i jak potem widzą na Insta, że byłam w Polsce i się nie odezwałam to mają pretensje… ale ja czasami jadę dosłownie na dwa dni, na weekend do rodziców i chce z nimi spędzić czas, a nie jeszcze objeździć pół Polski… Tym bardziej, że ja chętnie wszystkich zapraszam do siebie i uważam, że droga w dwie strony jest taka sama i jeżeli chcemy dbać o nasze relacje to powinno wychodzić to z dwóch stron, a nie tylko z mojej… Jeżeli chodzi o przyjaźnie to mam kilka bliskich mi osób w Berlinie i jestem zadowolona. 🙂 Jest to możliwe, aczkolwiek na pewno trudniejsze niż w Polsce. 🙂
Ten twój cały wpis to moje odczucia, dokładnie niemal 2 lata temu (a mialam wtedy też 27 lat), kiedy rozpadł się mój związek z Exem. Byliśmy razem w Holandii, wynajmowaliśmy mieszkanie, ja byłam w momencie zerwania na zwolnieniu lekarskim (stwierdzona depresja). Znalazł sobie inną, zdradził mnie z nią będąc na urlopie w Polsce, na którym zresztą byliśmy razem. Powodem zerwania nie była zdrada. O zdradzie dowiedziałam sie później, dzień po powrocie do NL, przypadkowo. Ogólnie gówno. Musiałam sobie w ciągu miesiąca znaleźć prace na full timie (co już w Holandii jest rzadkością) do tego ogarnąć nowe miejsce do życia, bo niestety ciężko placic samemu 900€ za chate. Ciężko też szukać nowego lokum, jeśli jest 20 osób na jedno miejsce, a ty jesteś Polską Emigrantką (: Zresztą pewnie wiesz o co chodzi.
Po tym wszystkim udało mi się zorganizować sobie ostatnie półtora roku życia w NL, odłożyć troche pieniędzy, i wyprowadziłam się do Niemiec, do mojego nowego-obecnego chłopaka (jest zresztą niemcem), którego poznałam zupełnie przypadkowo przez internet. W październiku była nasza pierwsza rocznica i coś ci powiem na koniec:
Ludzie w Polsce nie rozumieją tego, że emigrant czuje się obco, bo oni nigdy emigrantem nie byli, a większośc ma problemy z empatią. Oni nie wiedzą jak to jest być zagubionym w miejscu gdzie się żyje, mieszka. Jak to jest nie znać przepisów (bo realia są wszędzie inne), jak to jest codziennie dowiadywać sie podstawowych rzeczy, tłumaczyć pisma urzedowe google translatorem, jak to jest być zdanym TYLKO na siebie. Albo się uda albo na ulice. Taka była moja rzeczywistość 2 lata temu. Oni tego nigdy nie musieli przechodzić. Nigdy też nie czuli się dyskryminowani, no bo do cholery, biały człowiek w Polsce nie jest raczej dyskryminowany. Czy bialy człowiek może być dyskryminowany w Niemczech, w Holandii, we Francjii, innym kraju zachodnim? Ufam, że tak, jeśli tylko np. jest Polakiem. Obserwowałam to wiele razy.
Odwiedzania nawet nie będe komentować- Mnie nikt przez 6 lat w NL nie odwiedził. Ani rodzina, ani znajomi. Nikt nie ma kasy, nie ma czasu, etc, etc. Tylko nagle ja mam np. rezygnować z urlopu zagranicznego, na jakiejś ciepłej wyspie, który mi się należy jak psu buda za rok ciężkiej pracy, bo przecież wypada rodzine i znajomych odwiedzić w Polszy, bo jak nie odwiedzam to słysze „kiedy przyjeeeedziesz?”, totalnie jakby oni nie mogli wziąć tygodnia wolnego (czy zaszaleć i kupić tanio na weekend biletów z wyprzedzeniem) i sobie przylecieć do mnie- Z tego co wiem to każdy ma tyle samo mniej więcej dni urlopowych, płatnych w roku- u jakichś 80% ludzi to coś pomiędzy 20 a 24 dniami zapewne, dlaczego wiecznie to ja mam poświecać mój urlop by odwiedzać ich, przecież wyjechalam by miec lepsze życie, dostatniejsze i również MOC REALIZOWAĆ MARZENIA (w tym podróże zagraniczne).
Jak zwykle się rozpisałam, ale po prostu, wpis trafił w czuły punkt 😉 Trzymaj się tam, mam nadzieje, że u ciebie już lepiej, niż w momencie pisania tego…
Tak to właśnie wygląda… Zgadzam się w 100%… mnie też denerwuje to, że znajomi oczekują, że wezmę urlop i poświecę go na kolejne przyjechanie do Polski i odwiedzenie ich… Dlatego krąg znajomych z Polski z roku na rok się kurczy… są osoby, które to rozumieją i odwiedzają również mnie, a są tacy, co nigdy u mnie nie byli i tylko słyszę pytania, kiedy to ja przyjadę do Polski i ich odwiedzę… Nawet już mi się nie chce tłumaczyć i odpuszczam.
Ten kto nigdy nie mieszkał dłużej poza granicami Polski, nie był na emigracji, nigdy nie zrozumie naszych problemów, a nawet czasami je bagatelizuje. Pisałam o tym we wpisie o błędnych przekonaniach o emigracji. Jako, że żyjemy w Niemczech czy Holandii lub innym kraju bardziej rozwiniętym niż Polska, to nie mamy prawa narzekać i mieć jakichkolwiek problemów, bo przecież „Ach, Ty to masz dobrze w tych Niemczech!”, „Ach, Ty to zarabiasz w euro.” Niestety… trochę się to wszystko rozjeżdża i jeżeli ktoś nie żył na emigracji lub nie ma kogoś z rodziny, kto mieszka zagranicą, to ciężko to sobie wyobraża.
Dziękuję za Twoją historię! U mnie wszystko dobrze, takie sytuacje mnie frustrują, ale nie zakłócają na szczęście mojej codzienności, a w Berlinie mam już kilka osób, które są mi bliskie. 🙂 Pozdrawiam!
40 lat mieszkania w Czeskiej Pradze.odleglosc od domu w Polsce 600 km.Za te lata ,5,6 razy w ciagu roku w Polsce,bardzo czeste mna placone rozmowy telefoniczne,skype,atd .A w druga strone,3 razy odwiedziny(jest to podobno bardzo daleko i podroz kosztuje),telefon do zagranicy jest drogi (dla mnie nie ,bo jestem zagranica a tutaj wszystko jest tansze ).Podobno nigdy nie
mialam zadnych problemow z praca,pieniedzmi itd, a w Polsce zawsze bylo gorzej).Odjechalas ,obojetnie w jakim celu ,nie ma Cie ,nie interesujesz ich a Ty sie poswiecas ,bo wydaje Ci sie ,ze musisz ich prosic o wybaczenie,przepraszac ,ze wyjechalas.Na poczatku tesknia ,ale pozniej tesknisz tylko Ty a oni Cie maja w nosie a jezeli jestes nie daj boze na tzw zachodzie (Niemcy itd) to juz wogole zadne problemy i pieniadze leza na ulicy.
dokładnie tak to czuję… pieniądze leżą na ulicy, żyjemy w jakimś wymarzonym świecie, bez żadnych problemów.
Masz absolutną rację. Myślałem że muszę mieć poczucie winy a wcale tak nie jest. Wiem że mogę się z kimś spotkać ale nie zawsze muszę ale ktoś deklaruje że będzie a te parę godzin jazdy komuś już życie utrudnia.
Pewnie jesteś fajną dziewuchą skoro dostrzegasz jak wszyscy mają drobne rzeczy do zrobienia za szczyt nie do pokonania.
Pozdrawiam.
Dziękuję!
Przyjaciół poznasz wtedy gdy będą mogli poświęcić swój czas żeby się z Tobą spotkać, to ludzie, którzy za wszelką cenę choć spróbują być z Tobą bez wzgledu na jakiś parogodzinny dojazd.
Dokładnie…
Dziękuję za ten wpis… Często myślę, że jestem sama z tym, że rodzina mnie nie odwiedza. Od 20 lat mieszkam w Belgii, mam tu męża (Belga) i mamy trójkę dzieci. Nigdy rodzina nas nie odwiedziła (proponowałam nawet zapłacić za samolot), ani moi rodzice, którzy są zdrowi i mogliby przyjechać bez problemu, ani siostra z rodziną, która zawsze coś wymyśli i odpowie z uśmiechem, że nie może.
A ja zawsze dla nich mogę. No i wpadam w tą pułapkę i czuję się winna… i lecimy do tej rodziny, która cieszy się, że przylecimy, ale po kilku dniach zaczyna krytykować. A ja mówię sobie, że spełniłam obowiązek.
Z początkiem tego roku postanowiłam, że tak dłużej być nie może, że to nie jest zdrowa relacja.
Cześć Asia! Dziękuję za Twój komentarz! To pokazuje, że dotyczy to większości z nas. Zdrowa relacja to taka, która działa w dwie strony. Ja również trzymam się tej zasady! Trzymam kciuki za wytrwanie w postanowieniu i za poprawę relacji! 🙂
Ja niestety mam zle doswiadczenia z odwiedzajacymi. Utrzymujesz znajomych przez tydzien gotujesz,obslugujesz i wozisz na wycieczki a w nagrode dostajesz rachunek w restauracji do zaplacenia (za wszystkich) po wspolnym obiedzie. Juz nie zapraszam.
Hej, tak, to jest druga strona medalu. 🙁
Dokladnie tak się czuje. Znajomych nie mam. Ci co byli w Polsce nie odwiedzają, a czekają tylko jak ja do nich wpadnę. Trafione z partnerem, gdy jest dobrze w jakimś stopniu jestem spokojna, bo zawsze coś tam można mu powiedzieć, choć i tak nie pomoże. A teraz jestem na etapie rozstania. No, cóż takie życie. Jedni mają lepiej, a drudzy muszą się oswoić z własnymi problemami i rzeczywistością samotnie.
Mam podobne spostrzeżenia, jednak jako osoba studiującą w Polsce i wyjeżdżająca na wakacje do pracy i wymiany studenckie. Uważam za praktycznie niemożliwe nawiązanie dobrych relacji za granicą w pracy. Może po prostu z powodu krótkoterminowości wyjazdów, ale większość czasu po prostu ludzie są zbyt różni, zamknięci i niechętni aby coś w tym temacie działać. Z punktu widzenia studiowania za granicą, sytuacja wygląda inaczej, to jak by po prostu przenieść życie studenckie za granicę. Co do znajomych z Polski prawie nikt się nie odzywa, ale ten sam problem jest na miejscu więc reasumując, myślę że problem dotyczy ludzi jako grupy społecznej w której rozwinięte formy komunikacji wywołują efekt odwrotny do zamierzonego. Ludzie po prostu stają się coraz bardziej zamknięci w sobie i nie potrafią budować zdrowych, prawdziwych relacji. Przeglądam różne fora od paru godzin i dostrzegam, że problem sięga tak daleko w przeszłość, jak sięgają pierwsze blogi czy tego typu portale. Najważniejsza jest najbliższa rodzina i o te relacje trzeba dbać najbardziej, o ile się da. Tego każdemu życzę oby miał taka możliwość. Przemyślenia tego typu o 5-tej nad ranem. Pozdrawiam cieplutko.